poniedziałek, 10 lutego 2014

PRZENOSINY

Blog został przeniesiony już dobrych parę miesięcy temu, a ja jak to osoba z pamięcią dobrą, ale krótką, zapomniałam naskrobać tutaj, o tym zacnym wydarzeniu. "Magia grafomanii" połączyła swoje siły z "Wyrażone słowami", aby działać na wordpressie. Tak więc znajdziecie tam artykuły, recenzje i wszelkie inne twory, które snują się po otchłani mojego umysłu.
Zapraszam :)

czwartek, 22 sierpnia 2013

Przemyślenia Luźne I : „Klient nasz pan!”, czyli o konsumentach okiem promotora.


Nawet nie wyobrażacie sobie, jak wiele można zaobserwować podczas mało atrakcyjnej pracy, która sprawia, iż nawet najbardziej zacieszne osoby marzą o chwili, gdy nie trzeba rozciągać ust w sztucznym uśmiechu uprzejmego zainteresowania, osobami nie zasługującymi na nie w żadnym stopniu. Dodajmy do tego koszmarny ból nóg, komentarze w stylu: „Ale pani dobrze, tak spokojnie…” i zdecydowanie namacalnie odczuwaną nudę… jak ja bym się z chęcią zamieniła na choćby układanie towaru, albo bo ja wiem – noszenie pustaków?

Cóż, aby żyć trzeba robić, a że w mej przepięknie upadającej mieścinie nie ma perspektyw na nic innego stoję i obserwuję, i myślę czasami o strasznych rzeczach, o których zapewne nie raz jeszcze napiszę.

Z dnia dzisiejszego parę refleksji na temat tego co w potencjalnym kliencie wkurza, zadziwia i pobudza wyobraźnię bo cóż tez mogą robić takie sławy, jak pani Nowak zaistniała na czerwonym dywanie marketu, tuż po jego otwarciu (od tego czasu nie  schodzi ze sceny)?

Dzisiaj widziałam Putina i Johna Lennona. John patrzył na wszystko przez okrągłe, zielone okulary, Putinowi przyczepił się do nosa jakiś biały proszek (Czyżby posypka dla niemowląt?). Żaden nie chciał ciasteczka pełnego zbóż i witamin, Patrzyli szklistym wzrokiem wielkiej gwiazdy, jakby główna alejka sklepu była „Aleją Sław”, a staruszka, którą jeden z nich popchnął (nawet nie zauważając) fanką spragnioną skąpania się w ich blasku.

Ja z moim obowiązkiem proponowania produktu każdemu, kto się nawinie musiałam być w ich oczach jednym z dziennikarzy, krwiożerczym paparazzi dążącym do wywiadu lub (o zgrozo!)  producentem węszącym mamonę płynącą z zaskarbienia sobie naszych znakomitości.

Za Johnem szła niejaka Marylin. Blond loki podskakiwały za każdym razem, gdy ujrzała mega promocję, a sztuczny śmiech zwalał z nóg najtwardszych graczy.  Pani Tyszkiewicz nie pozostając za nią w tyle miażdżyła każdego wyniosłym wzrokiem.

Tacy są ci nasi klienci, do których na chwilę zakupów należy cały świat.

Chwała Bogu, że ze mnie marny szaraczek, na osiem godzin zamknięty w myślach nie-do-poskładania, uśmiechający się często nader sztucznie i nieprzytomnie, mężnie stający się przetrwać czas pracowniczego terroru.  Inaczej ich zachowanie już dawno zachwiałoby moją samoocenę – bo chociaż jestem mała, to raczej nie niewidzialna?

Gdy wykonujesz pracę, która cię nie satysfakcjonuje (słowem nie da się na niej w pełni skupić) różne marzenia snują się po głowie. Dzisiaj zdążyłam być uznanym w świecie pedagogiem, aktorką, piosenkarką (wyjątkowo wybujałe, gdy spojrzy się na moje zdolności wokalne) z przypadku, matką dwanaściorga dzieci… a wy kim jesteście (zwracam się oczywiście do tych niezadowolonych) w swoich marzeniach cierpienniczo – pracowniczych?

Człowiek mógłby się w nich  zatracić na dobre, gdyby nie ten mały odsetek (w tym wypadku) kochanych klientów, którzy nie gwiazdorzą, zachowując pełną normalność i naturalność – przy nich każdy uśmiech jest jak najbardziej szczery. O dziwo w śród nich największy odsetek stanowi ta „niedobra, niewychowana, zbuntowana” młodzież i oczywiście krasnale podstawówkowe też. Panie starsze bojcorkami zwane, to  najgorszy przypadek – mam nadzieję, że któraś to przeczyta i zrobi wśród swojej grupy wiekowej bojkot ku pokrzepieniu dobroci i uprzejmości.

W większości klienci, jakoś boją się podejść, zapytać czy uśmiechnąć – a przecież nikt ich nie pogryzie. Z tego co zauważyłam nie tylko w markecie, ale wszędzie gdzie się spojrzy (szczególnie w urzędach, ale tam można trafić na chimery, więc nic dziwnego) każdy z potem na skroni, tylko w wyjątkowych okolicznościach jest skory do wyartykułowania pół - zdania. Nie bójcie się, tam wszędzie też pracują ludzie, rozumieją po polsku i nawet w tym języku mówią.

Tak więc proszę: nie lękajcie się, uśmiechajcie do osób świadczących wam usługi, nie stawajcie się jednym z przedstawicieli ogłupiałej masy – tym którym się udało tego uniknąć niech będzie chwała i moja wdzięczność.
Teraz zapraszam na zakupy J


Zdjęcia:
(1) klik
(2) klik





środa, 27 marca 2013

Środownik: "Czarownica" Post Czwarty:



 Jak rozpoznać czarownicę? Czyli co powie świadek podczas procesu

Broda jej długa po kolana,
We śnie to Twa ukochana.
W garze wielkim warzy sekrety,
W oczach jej diabelskie podniety.
Pod spódnicą skrywa szatana,
Z którym hasa do białego rana.
Któż to taki? Wiesz już pewnie!
Czarownica co nigdy nie zapłacze rzewnie.


Klątwa oraz Święta Inkwizycja szyły w parze dumnym krokiem. Tu zwalczyły herezję, tam skazali Żyda za zabicie noworodka, gdzie indziej znowu wpadli do wiejskiej gospody na kwartę piwa.

W gospodzie zaś siedząc sobie spokojnie w upojnej woni gnoju, słuchali co się na wsi dzieje. A działo się wiele. Szczególnie w czasie żniw oczywiście, kiedy to każda ręka w polu by się przydała. Trzeba zboże zebrać, snopki powiązać, a tu deszcze cały czas padają, do tego na niebie pokazują się chmury gradowe. Powiadają, ze to wina jednej czarownicy co to z panem ostatnio zatarg miała o zioła, które w lesie sąsiedzkim zbierała.

Typowa czarownica, przy swoim domku na kurzej łapce.(1)
Inkwizytor nagle piwo odstawia, ze zdziwienia oczy wytrzeszczając.
- To czarownice tu macie? – zapytuje się chłopów, co to narzekają miedzy sobą.
- A no mamy, ale nam to krzywdy nie robi, bośmy modlitwą dobrą ochronieni, a jaśnie wielmożny ksiądz każdemu kapkę święconki użyczy, gdy potrzeba taka. Tylko wiadomo, jak kto się zapomni to zaraz szatanem opętany.
- A to dlaczego informacja nie została podana do wiadomości, żeby sądy sprowadzić i sprawę zbadać? – dopytuje się dalej Inkwizytor.
- A bo ona niegroźna taka, tylko zioła parzy i gdy baba rodzi to jej pomoże, a że śmierci za sobą nie ciągnie to po co taką karać?

Inkwizytor patrzy groźnie na chłopów, co to tak ciemni są, że zagrożenia nie dostrzegają. Toż to sam diabeł z czarownicą w jednej chałupie siedzieć musi!

Trzeba coś z tym zrobić, czarownicę zbadać dokładnie, czy rzeczywiście z szatanem zasiada, dobrodziejów sprowadzić, kata przygotować i do księgi(x) zajrzeć, żeby wiadome było, jak by tu sobie ze złem poradzić.

Na średniowiecznej wsi Polskiej roiło się pełno czarownic. Szczególnie wiele było ich po wydaniu „Młota na czarownice”, kiedy to w każdej kobiecie upatrywano się szatańskiego pierwiastka.

Dlaczego akurat w kobiecie, podręcznik katowski prosto i klarownie nam tłumaczy, nie pozostawiając żadnej wątpliwości co do podanych racji: kobieta pochodzi od Ewy, grzesznej i skorej do podszeptów szatana, często wiodła na pokuszenie prawych mężów Kościoła (oczywiście została odrzucona po gorliwej modlitwie), nie pojmuje świata w tak szlachetny sposób, jak mężczyzna… trochę mnie to dziwi, gdyż przecież biblijny Adam posłuchał niewiasty -  czyż nie wychodzi na bardziej naiwnego i skorego do grzechu od niej, skoro prosta kobieta potrafiła go namówić do złego?

Trzy czarownice z Makbeta.(2)
Jak wygląda białogłowa opętana przez szatański pomiot? Czy posiada jakieś charakterystyczne cechy? Czy otaczają ją typowe dla jej profesji zwierzęta, może ma jakieś dziwne przedmioty, jak choćby… miotła?

Aby poznać wierzenia ówczesnych ludzi najlepiej zwrócić się w stronę jednej z najbardziej znanych lektur świata, w której to, czarownica przedstawia się nader niekorzystnie: jest mściwa, lubi robić każdemu na złość, przekręca wartości moralne i wróży przyszłość słowami nakłaniającymi do zła, nawet do zabójstwa… a jej wygląd? Przerażający!


„(…)Ale któż są
Te tam postacie wywiędłe i szpetne?
Nie zdają się mieć nic wspólnego z ziemią,
Są jednak na niej. Czy jesteście żywe?
Zdolne na ludzką mowę odpowiedzieć?
Zdawałoby się, że mnie rozumiecie,
Bo wszystkie razem chude swoje palce
Do ust zapadłych przykładacie. Pozór
Niewieści macie, ale wasze brody
Nie pozwalają mi w tę płeć uwierzyć.”[I]

Słowa te wypowiada Banko, jeden z bohaterów „Makbeta” autorstwa wielkiego Williama S, na widok trzech wiedźm. Choć dramat ten jest płodem renesansu jego akcja osadzona jest w czasach średniowiecznych bitew i wielkiej rycerskości. Nie bojąc się gorąca buchającego spod stosowych drewien wielki poeta wykorzystuje stare gusła dając nam obraz przerażającej i szkaradnej istoty – nie do końca ziemskiej, ni to kobiety, ni mężczyzny, brodatego truchła, które zaraz wypowie przeklęte zdania…

Co oprócz brody, zapadłych ust i chudych palców charakteryzuje średniowieczne źródło wszelkich klęsk?

Czarownica wyposażona w wielkie szpony i kły.(3)
Jak możemy wywnioskować z powyższych słów czarownica nie mogła być ślicznotką – choć zapewne mogły pojawiać się wyjątki od reguły, gdy zgrzeszyła piękna białogłowa porzucona przez kochanka… ale tym zajmiemy się innym razem.

Wiedźma miała wielki nochal (nos to zbyt delikatne określenie na tego typu szkaradę), pod nim z ust wystawały kły, strasznie śmierdziało jej z gęby, z której wystawały mocne zęby do zjadania noworodków, na całym ciele pokryta była obrzydliwymi brodawkami. Do tego długie pazurska, które wyrastały z jej szkaradnych łap. Szczególnie podatne na szatana były te rude, o włosach, jak ognie piekielne! Do tego jeszcze znamię w postaci króliczej stópki, które Inkwizytorowi, bądź też jednemu ze świadków przesłuchania było naprawdę trudno dostrzec, gdyż sam diabeł tak je zaczarował, aby się przemieszczało po całym ciele.

Ubrana była w szmaty, jakieś najgorsze, których nawet bezdomny by nie włożył, bądź tez stroiła się nadmiernie próbując okazać bogactwo ponad stan, do którego doprowadził ją jej diabelski mąż.

Taki wygląd daje nam podejrzenie, iż podobna temu opisowi kobieta jest czarownicą. Co jednak, jeśli jest to mylne wrażenie – człowiek pójdzie do księdza na skargę, że się wiedźma panoszy, a tu się okazuje, że to po prostu brzydkie babsko i jak nic kara się dostanie oszczercy!

Dlatego też musimy zajrzeć do jej chaty znajdującej się na skraju ciemnego i groźnego lasu… co tam może być?

Korzeń mandragory, czarny kot śpiący sobie spokojnie przy palenisku. Na oknie kruk czyści swoje czarne upierzenie, a ropucha obserwuje wywar pyrkający powoli w wielkim kotle, chyba widać w nim kawałek nietoperzego skrzydła.

Zaraz przy drzwiach leży miotła – z jednej strony ma przytwierdzonego kreta, z drugiej nietoperza, obok leży maść, która wiedźma otrzymała od diabła – bez niej nigdy nie mogłaby polecieć na starym kiju.

Czarownica krojąc małe robaki przecięła sobie rękę wielkim nożem – o dziwo nie popłynęła jej nawet kropla krwi, a ból nie sprawił, aby jej policzki naznaczyła chociaż jedna łza!
Szatańska rozmówka czarownicy.(4)

Teraz sięga po lustro, do którego o dziwo zaczyna przemawiać! Jak się okazuje w jego tafli nie ujrzymy odbicia szkaradnej wiedźmy, lecz samego szatana! Pewnie obgaduje z nim jakąś orgię...

Wciąż nie wierzysz, że to córka zła?

Patrz, wychodzi na spotkanie swojego diabelskiego kochanka. Biegnie oglądając się za siebie, sprawdza czy nikt jej nie śledzi i nagle zamienia się w wielkiego wilka, czy to na pewno ona? Tak, spójrz, przecież to zwierze nie ma ogona!

Teraz szybko trzeba lecieć do księdza i szlachetnego pana, niech sprowadzą sługi boże, które wiedzą, jak rozprawić się z tym złem, zanim nas opęta!

Wpis powstał w ramach akcji:


Bibliografia:

Młot na czarownice Jacob Sprenger Heinrich Kramer, wyd. XXL, 2008 rok, 

Mroki Średniowiecza Józef Putek, wyd. PIW, Warszawa 1985, rozdz. "Czarownice polskie"

Materiały:

Cytat:

[I] - Makbet William szekspir, wyd. Greg, 2006 rok, str.10

Zdjęcia:

(1) - http://www.digart.pl/praca/4317348/Chatka_na_kurzej_stopce.html
(2)-http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/5a/The_Three_Witches_from_Shakespeares_Macbeth_by_Daniel_Gardner%2C_1775.jpg
(3) - http://hyper.neo.tripod.com/nowa_strona_2.htm
(4)-http://4.bp.blogspot.com/UsuF6pfYDc0/UKzJ3m9mcXI/AAAAAAAAHEQ/PD2AbWBb_3o/s1600/woodcut+of+nun+with+possessed+man.jpg

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...