czwartek, 21 lutego 2013

"12 opowieści babci Stefci i dziadka Tadka" - Opowieść Lutowa

Opowieść Lutowa:

Za oknami wszystko było skute lodem. Śnieg szalał, jak mu się podobało, a biedne wrony marzły, marząc o nadejściu wiosny.
Tomcio patrzył jak dziadek dodaje do pieca. Minę miał strapioną, policzki czerwone jak dojrzałe jabłuszka, w jego oczach tliło się kolejne ciekawskie pytanie.
- Dziadek?
- No?
- A czemu luty jest taki krótki?
- Jak to krótki?
- No czemu ma tak mało dni, najmniej ze wszystkich miesięcy? Zrobił coś złego?
Dziadek podrapał się po głowie, potem po siwych, dorodnych wąsiskach i zamyślił się na chwilę nad godną odpowiedzią.
- Wiesz odpowiedź na to pytanie kryje się w bardzo starej historii, którą mi opowiadała jeszcze moja babka…
- A mi opowiesz? Proszę dziadku! – chłopiec spojrzał błagająco na staruszka.
- Dobrze, tylko musisz chwilę poczekać, bo troszkę pozapominałem, o co tam właściwie chodziło… Chodź  napijemy się kakao, ty zjesz ciasteczka, a ja nabiję fajkę… - jak powiedział tak zrobili. Gdy dziadek nabił fajkę usiedli przy piecu, aby grzało ich buchające z niego ciepło. Dziadek pyknął parę razy fajkę, tak, że unosił się z nad niej różno - kształtny dym i zaczął opowiadać…


„Jak Zima lutemu parę dni odebrała”




    Dawno dawno temu, gdy Świat był jeszcze młody, a zasady na nim panujące ustanawiały Pory Roku, doszło do wydarzeń dziwnych, tragicznych i odciskających swoje piętno do dziś.
Do rzeczy takich doszło za sprawą Zimy, Lutego i wielkiej przyjaźni.
Jak wiemy każdy miesiąc ma trzydzieści bądź trzydzieści jeden dni, tylko Luty jest króciutki ma dwadzieścia osiem bądź dziewięć. Dlaczego tak jest?
     Ponieważ miesiąc ten otrzymał karę. Wiele tysięcy lat temu miał trzydzieści dni. Swobodnie mógł cieszyć się wraz ze swymi braćmi czterotygodniowym panowaniem, raz sprowadził śnieg, raz mróz, potrafił pokazać urok Zimowych dni, za co był ceniony wśród ludzi i Pani Zimy. Choć cieszył się sympatią nie mógł odnaleźć prawdziwego przyjaciela. Nikt nie chciał do niego wychodzić na dłużej bo zimno, Styczeń wolał czytać książki na emeryturze, a Marzec z Kwietniem i innymi młodymi miesiącami jeszcze nie umieli mówić, co dopiero mówić o zabawie!
Smutno mu było, żadna gra go nie cieszyła – bo jak tu się radować, gdy wszystko trzeba robić samemu?
    Pewnego dnia smutny Luty chodził sobie nocą po świecie zamrażając gałązki, malując na szybach piękne obrazy i nucąc cichutko swoją ulubioną piosenkę, którą niósł po świecie psotny wietrzyk.
Nagle na jego drodze pojawił się plączący bałwanek. Luty nigdy nie widział, żeby bałwanki roniły łzy.
- Dlaczego płaczesz? – spytał bałwanka.
- Bo nie mam się z kim bawić. Dzieci ulepiły tutaj tylko mnie i musze sam cieszyć się zimnem, które tak bardzo lubię.
- To tak jak ja… może razem się pobawimy? – Luty spojrzał z nadzieją na bałwanka.
- Jasne. – zgodził się radośnie bałwanek.
- Ja masz na imię? – spytał go Luty.
- Kazik. A ty?
- Ja jestem Luty, drugi z kolei miesiąc w roku, który uwielbia zabawę i dużo śniegu! – wykrzyknął radośnie.
    Od tej pory każdy dzień i każdą noc Luty spędzał z bałwankiem. Strasznie mocno się zaprzyjaźnili i nie wyobrażali sobie, aby coś mogło zakłócić ich szczęście.
Do czasu, gdy o swoje prawa nad naturą zaczął domagać się Marzec. Na Świecie zaczynało się robić ciepło, drzewa zaczynały oddychać, pierwsze kwiaty przebijały się przez twardą ziemię a śnieg zaczął topnieć. Wraz z nim bałwanek Kazik.
     Luty przeraził się strasznie, że straci przyjaciela. Uznał, iż musi przeciwstawić się zmianie pór roku i przetrzymać, jak najdłużej zimno.
Skuł ziemię tak mocnym mrozem, że Zima trwała cztery lata. Były to straszne czasy dla ludzi, zwierząt i roślin. Wszyscy płakali i prosili, aby nadeszła Wiosna wraz z Latem i Jesienią. Strasznie tęsknili za innymi porami roku, kończyły im się zapasy jedzenia oraz opału.
Jedynymi szczęśliwymi postaciami byli Luty i jego przyjaciel Kazik. Nie potrzebowali oni jedzenia, ogrzewali się mrozem, cały dzień bili się śnieżkami, jeździli na nartach i śpiewali radosne zimowe piosenki.
     Pory roku uznały, iż w końcu należy coś z tym zrobić. Mróz, którym Luty skuł świat powoli zaczął puszczać i ich moc nareszcie mogła go unicestwić. Tak tez zrobili, a nieposłuszny miesiąc i bałwanka  umieścili tymczasowo w więzieniu.
Wiosna, Lato, Jesień i Zima spotkały się na zebraniu, jakie nie było zwoływane od czasu, gdy Sierpień postanowił przyśpieszyć żniwa. Jednogłośnie uznali, iż Lutego należy ukarać dość srogo, jedynie Lato chciało dla niego pewnej ulgi za to, że kierował się wielką przyjaźnią.
Po naradzie Zima udała się do celi, w której siedział Luty ze swoim przyjacielem.
Przyjaciele siedzieli przerażeni. Nie wiedzieli co się z nimi stanie, jedyne czego byli pewni, to, to że na pewno kara będzie sroga.
    Zima spojrzała na bałwanka i Lutego. Miesiąc ten zawsze był jej ulubieńcem, dlatego bardzo trudno było jej mówić o losie jaki go teraz czeka.
- Luty razem z innymi porami roku uznaliśmy, iż odpowiednią dla ciebie karą będzie odebranie ci paru dni panowania na świecie. Od dziś będziesz ich miał dwadzieścia osiem. Z racji tego, iż dopiero po czterech latach udało nam się powstrzymać zło, jakie wyrządził twój uczynek, co cztery lata będziesz mógł panować dwadzieścia dziewięć dni. Ty bałwanku stopniejesz, gdy dojdzie do połowy czasu panowania Marca. Jednakże odrodzisz się w następnym roku, gdy Luty ponownie wróci na Ziemię.
Od tego czasu Luty co roku staje się najzimniejszym miesiącem, dając nam najwięcej śniegu i mrozu ze wszystkich. Co roku też bawi się ze swoim przyjacielem bałwankiem, nie raz i nie dwa można usłyszeć ich śmiech w szumie psotnego wiaterku.

                                                Wpis powstał w ramach akcji literackiej:





Materiały:
Link do zdjęcia tytułowego: http://www.kkf.waw.pl/strony/klub_archiwum.html
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...